środa, 7 września 2016

O tym jak bocian nie chciał żab jeść…

Pewnego dnia pięknego
Na zielonej łące
Dawała mała żabka
Jak co dzień piękny koncert
I słychać było wszędzie
Jej głośne rechoty
A słuchać tego bocian
Wcale nie miał ochoty
I wyszedł na tę łąkę
I zaczął żabę wołać
A że nikt nie odpowiadał
Rozejrzał się dookoła
I wzrokiem swoim sokolim
Ujrzał gdzieś w trawie żabkę
Podszedł do niej cichutko
Bo wielką miał na nią chrapkę
I już swój dziób otwiera
Już ją ma ją prawie gryźć
Kiedy w bocianiej główce
Powstaje taka myśl
„A czemu tak naprawdę bociany jedzą żaby
Czemu nie jedzą marchewek, bananów, czekolady
A może czas to zmienić
I tak właśnie zrobię
I od dziś zmianę diety zafunduję sobie”
Jak mówił tak też zrobił
I żabek już nie jadał
Co dziwne, to on nawet
Z wagi aż tak nie spadał
Dziś rano się obudził
I poszedł tam na łąkę
By znów tę żabkę spotkać
Co tak dawała koncert
Podkrada się cichutko
By żabki tej nie spłoszyć
I rzecze do niej cicho
Patrząc jej prosto w oczy
„Mimo, żeś Ty od wieków
Na obiad podawana
To myślę że od dzisiaj
Nastąpi wielka zmiana
Ja chcę się zaprzyjaźnić
Chcę z Tobą razem biegać
Czy my możemy razem
Ja bocian – Twój kolega
Przemierzać te łąki
I kąpać się w stawie
Czy my możemy razem
Oddać się zabawie?”
Żaba jak wryta stanęła
I rzecze do bociana
„A skądże miły panie
U Ciebie taka zmiana?
Odkąd ja pamiętam
A żyję już lat trochę
To bocian nigdy nie jadł
Ani kapusty z grochem
Ani nie jadł truskawek
Ani nie pił mleka
I zawsze każda żaba
Z popłochem wręcz ucieka
Skąd więc nagle ten pomysł
Bocianie mój Ty drogi
Żeby na inne żarełko
Zamienić żabie nogi?
Czyżby przez wieki
Nasza skóra żabia
Tak twarda się zrobiła
Że brzuch Twój nie wyrabia?”
I zastygł bocian na chwilę
Zostając w bezruchu
Rozprostował skrzydła
Podrapał się po brzuchu
Westchnął i w końcu mówi:
„Masz żabo rację”
I nie kończąc zdania
Zjadł żabę na kolację
I jaki morał z tej bajeczki
Dzieciaki kochane?
Jeśli jesteś żabą
Nie dyskutuj z bocianem!





niedziela, 21 sierpnia 2016

Ideał? Nie, dziękuję....

"Nikt nie jest idealny. Poza tym ideały są nudne" - są takie zdania, które, nie wiedzieć czemu, zapadają nam głębiej w pamięć. I to jest właśnie jedno z nich. Myślę, że każdy z nas może powiedzieć, że miał w życiu taki czas, kiedy najbardziej na świecie chciał być idealny. Perfekcyjny. Stuprocentowy. Na szczęście w końcu nadchodzi taki dzień kiedy patrząc sobie w twarz w lustrze możemy szczerze powiedzieć: "Chrzanię to. nie jestem ideałem, nie będę. Ba! nie chcę być".
Wyobraźmy sobie świat idealny. Wszystko w kancik, pod linijkę, "ęą", wszyscy zadowoleni, z uśmiechem przyklejonym do swoich idealnych ust mieszczących się na idealnej twarzy. Dzieci grzeczne "Tak mamusiu, oczywiście tatusiu". Można by wymieniać bez końca jak mógłby wyglądać idealny świat pełen idealnych ludzi. Na szczęście jest inaczej. Każdy z nas jest inny. Niedoskonały w pewnym procencie. Każdy z nas robi rzeczy niedoskonałe.
Oczywiście nie idźmy ze skrajności w skrajność i nie mówmy, że wszystko robimy nieidealnie. Bo tak nie jest. Ale w jakiś tam sposób jesteśmy wyważeni. I bardzo dobrze. Nie wyobrażam sobie robić wszystkiego na 100%, idealnie. A Ty? Ile razy musielibyśmy przybić gwóźdź do ściany żeby był wbity pod odpowiednim kątem? Idealnym kątem....Ile razy musielibyśmy układać książki na półkach żeby stały w idealnym układzie? Ile godzin musielibyśmy ćwiczyć śpiew, taniec, żeby nasze wykony były perfekcyjne?
Pytanie, które nasuwa się od razu brzmi: tylko po co?
Po co robić coś idealnie w 100%, kiedy zrobienie tego w 30, 50, 70% sprawia nam taką frajdę? Czasem rzeczy, które wychodzą nam idealnie wcale nie sprawiają nam takiej przyjemności jaką mogłoby się wydawać, że nam sprawią. Czemu? Bo nie skupiamy się na tym, że sprawiają nam frajdę, ale na tym, żeby wykonać tę czynność perfekcyjnie.
Jeśli coś sprawia nam naprawdę wielką frajdę, relaksuje nas, pomaga nam się wyciszyć i zapomnieć o problemach dnia codziennego - róbmy to! Róbmy to wkładając w to serce i 100% naszej uwagi, zaangażowania. Nie skupiajmy się jednak na doskonałości. Bo nie zawsze doskonałe znaczy najlepsze. Czy kiedyś patrząc na coś co wyszło spod naszych palców będziemy zachwycać się tym jakie jest idealne czy przypomni nam się czas, który spędziliśmy beztrosko, cudownie tworząc tę rzecz?
Nie bądźmy idealni. Pozwólmy sobie na niedoskonałości, na brak profesjonalizmu. Zamieńmy je na radość, beztroskę i dumę, kiedy będziemy patrzeć na coś co wyszło spod naszych palców. I z głębi serc.
A.
p.s. Kierując się w/w radami z dawnego obrazu powstał taki oto napis, który będzie witał gości w naszym domu. Nie jest idealny, Jest mój. I ilekroć na niego spojrzę uśmiechnę się, bo wróci do mnie ten miły czas jaki spędziłam na malowaniu.
A.










poniedziałek, 23 maja 2016

Przyjaciel jest jak cichy Anioł, który podnosi nas kiedy nasze skrzydła zapomniały jak latać....

 - Przyjaciółki to takie dwie wariatki, których nikt nie rozumie. A one rozumieją się nawet bez słów.
 - Przyjaźń to jedna z piękniejszych rzeczy jakie człowiek może dać drugiemu człowiekowi
 - Przyjaźń to nie słowo ani relacja. To cicha obietnica, która mówi: byłam, jestem i będę przy Tobie w każdej chwili, w której będziesz mnie potrzebować.

Sentencje, cytaty, złote myśli o przyjaźni można mnożyć bez końca. Za to prawdziwych Przyjaciół najczęściej można liczyć na palcach jednej ręki.
Moja przygoda (jeśli mogę użyć takiego słowa) zaczęła się w 1995r kiedy zaczęłam naukę w naszym zabrzańskim liceum. Usiadłyśmy koło siebie, myślę, że zupełnie przypadkiem. I tak siedzimy już ze sobą 21 lat :) Jakoś tak zagrało między nami, coś zaiskrzyło, jakieś fluidy pomieszały się między nami i mam nadzieję, że będą się mieszać na zawsze....
Dobrze mieć kogoś, do kogo można zadzwonić o każdej porze, z kim dzieli się radości, sukcesy ale i smutki i zmartwienia. A może właśnie głównie złe sytuacje w życiu pokazują nam kto jest naszym Przyjacielem i tę Przyjaźń umacniają. No, muszę przyznać, że (niestety) ostatnimi czasy nasza relacja jest dość mocno testowana przez życie. Nie przez to, że źle się dzieje między nami, ale dlatego, że jest sporo kłód rzucanych pod nogi przez los, dużo złych sytuacji. Nie oszukujmy się, w życiu nie jest tylko wesoło i fajnie.
Mam jednak nadzieję, ba!, ja głęboko wierzę w to, że w końcu złe czasy się skończą i nastanie wiele pięknych, wesołych dni.
Jutro zaczyna się kolejna nasza walka o lepsze czasy i wiem, że, jak zawsze, za chwilę o niej zapomnimy i spokój zagości w naszym życiu na dłużej niż na chwilę :)
Fajnie się złożyło, że nasze Dzieci są w podobnym wieku, lubią się i dogadują. Bawią się ze sobą chętnie i chętnie spędzają ze sobą czas.
Długo myślałam jaką torbę mogę tej mojej Ewci sprezentować. I w końcu powstała taka jaką załączam na zdjęciach.
Bardzo się cieszę wiedząc, że mam gdzieś w świecie, całkiem blisko siebie, tak bliską mi osobę. Wystarczy mi świadomość, że jest. I od razu jest lepiej :)
Dziękuję za każdą chwilę jaką spędziłyśmy razem, za każdy śmiech, uśmiech, za to, że rozumiemy się bez słów, za to, że mówimy te same rzeczy w tym samym czasie, że myślimy tak samo, za każdy telefon, sms, za każdą łzę wylaną przy sobie, za każdą dobrą radę, za każdy opieprz, za każde postawienie do pionu, za wszystko :))))
<3 <3 <3
A.








środa, 18 maja 2016

Childhood

Dzieciństwo rządzi się własnymi prawami. Każdy z nas, a otaczamy się ludźmi w wieku przeróżnym, uważa ten czas za jeden z lepszych w życiu. Zapewne ma na to wpływ wiele czynników. Jednym z nich jest beztroska. Beztroska, z której nie zdajemy sobie sprawy kiedy jesteśmy dziećmi. Fakt posiadania takowej dostrzegamy i doceniamy dopiero w wieku znacznie dojrzalszym.
Jak bardzo byśmy nie chcieli żeby dzieciństwo naszych dzieci wyglądało tak jak nasze - na próżno nasze chęci i starania.
Moje dzieciństwo kojarzę z poczuciem bezpieczeństwa, z wysiadywaniem na dworze, z bieganiem po deszczu, z książkami, które uwielbiam do tej pory, z muzyką charakteryzującą tamte czasy.
Nasze dzieciaki będą miały zgoła inne skojarzenia i wspomnienia. Wiadomo świat się zmienia. Ludzie również. I czasy. Nie damy rady zatrzymać biegu czasu i tego, że zachodzą zmiany. I to, co dla nas było ważne i nie wyobrażaliśmy sobie wręcz życia bez tego, dla naszych dzieci jest mało istotne. Wszystko idzie do przodu. Technika też. Nasze dzieci są na takim etapie rozwoju technicznego jaki my osiągnęliśmy, zdaje się, że chwilę temu.
Mają takie akcesoria, takie sprzęty, takie gry o jakich nam nawet się nie śniło.
Nigdy nie byłam specjalną fanką tych ostatnich. Owszem, grałam. Ale raczej z ciekawości lub spędzając w ten sposób czas z siostrą. Nigdy nie spędziłam nad grą jakoś wybitnie dużo czasu. Zwykle początkowa fascynacja mijała dość szybko. Od gier zawsze wolałam muzykę i rysowanie.
A nasze dzieci? Zafascynowane są grami. Nie wiem skąd to wynika. Właściwie to my powinniśmy spędzać nad grami tak wiele czasu jak oni dziś. Bo dla nas to było nowe, inne, coś, co dopiero zaczynało raczkować w naszych polskich realiach.
Dać dzisiejszemu dziecku wybór wybór: gra czy wyjście na dwór i myślę, że 90% dzieci wybierze grę. Może się mylę. Bardzo bym chciała.
Znając fascynacje naszych dzieci grami właśnie, postanowiłam zrobić im przyjemność i namalowałam im na koszulkach postacie z ich ulubionych gierek. Nina dostała koszulkę z postaciami z gry FNAF a Marcel Angry Birds.
Oto efekty.
No i dla Marcela koszulka druga, mniej przyjemna dla dziecięcego oka, ale znaleziona w czeluściach internetów wydała mi się mocno ciekawa dlatego się zainspirowałam i młody dostał koszulek sztuk dwie :)
A.






wtorek, 29 marca 2016

Coś dla M.

Fascynuje mnie człowiek. Ludzka psychika. To, co siedzi nam w głowach, to, co powoduje, jakimi ludźmi jesteśmy, co lubimy, jak zachowujemy się w różnych sytuacjach itp. Popełniłam nawet dawno temu szkołę w kierunku psychologiczno-socjologicznym. Nigdy jednak nie mogłabym zająć się tym zawodowo. Ciężko byłoby mi nie przeżywać tego co przeżywają ludzie. Nie utożsamiać się z ich problemami. Nie myśleć o nich. Ale staram się czytać, zagłębiam się w to i niezmiennie znajduję kolejne pytania, na które szukam odpowiedzi.
Zastanawia mnie jak to jest, że są ludzie, którzy rozumieją się bez słów? Co powoduje, że jedne znajomości są krótkie i nawet o nich nie pamiętamy za czas jakiś?
Niektórzy ludzie potrafią być dla nas "toksyczni" nawet jeśli nic nam nie zrobili, mało ich znamy, ale jednak przebywanie w ich towarzystwie jest dla nas męczące.
Niektórych znamy chwilę ale potrafimy  nimi rozmawiać jak z bardzo dobrymi znajomymi.
No i czym się kierujemy wybierając sobie przyjaciół? Chociaż ciężko tu o wybieraniu mówić. Głęboko wierzę, że niektórzy ludzie stają na naszej drodze nie bez powodu.
Są też tacy ludzie, których się zna z widzenia, nawet z nazwiska, ale mimo tego, że łączy nas środowisko w jakim się przebywa, to jakoś nasze drogi się nie krzyżują na tym etapie. Ba, wręcz się rozchodzą na lata. A potem nagle znów trafiają na te same tory.
Tak właśnie było z panią M :) Wspólna szkoła podstawowa, równolegle klasy, wspólne osiedle, podwórko, znajomi, a jednak kontakt żaden. Mija lat "kilka" ( ;) ) i nagle pracujemy razem. Właściwie od początku łapiąc kontakt i wspólny język. M. twierdzi, że w ogóle mnie nie pamięta (nie wiem czy to dobrze czy źle :D ), ja za to pamiętam ją doskonale.
Mamy wspólne tematy, córki między którymi nie ma wielkiej różnicy wieku, wspólnych znajomych, o których można poplotkować ;) no i tę samą pracę. Chociaż mijamy się zwykle na zmianach.
Chciałam M. sprawić przyjemność w związku z kolejną osiemnastką, którą niedawno obchodziła. Pomyślałam, że może podaruję Jej torbę. Jak tylko zobaczyłam to hasło na jakiejś stronie, pomyślałam, że taką torbą Ją obdaruję.
Torba się spodobała (albo M jest bardzo dobrą aktorką :D ).
Teraz dzielę się nią tu.
I idę dalej obserwować ludzi i zgłębiać charakterystykę ludzkiej psychiki ;)
A.








środa, 23 marca 2016

Wielkanoc w trzech kolorach

Wydaje się, że przed chwilą skończyło się grudniowe świętowanie a już za progiem stoją kolejne święta. Doświadczenie związane z kilkoma ostatnimi świętami, obfitującymi w niedobre sytuacje, nie bardzo pozwala mi na wyzwolenie takiej radości jaka kiedyś dotyczyła czas świątecznego. Nie mogę mówić, że jedynie negatywne sprawy z okresu kilku ostatnich świąt miały na to wpływ. Składa się na to, zapewne, wiele innych czynników. Jakkolwiek jednak nie kształtowałoby się moje samopoczucie i nie otulała mnie swoją wielką mocą magia świąt, staram się, żeby jakiś zalążek świat się pojawiał. I robię to głównie za pomocą ozdób. Nie od dziś wiadomo, że lubię dłubaninę w rękodziele wszelakim. Dlatego też robienie takich ozdób sprawia mi wielką frajdę i relaksuje mnie. Ubolewam nad brakiem czasu i zmęczeniem, które dopadło mnie jakiś czas temu i odczepić się nie chce....z tego też powodu nie poświęcam swojej pasji tyle ile bym chciała...
Udało mi się stworzyć kilka ozdób wielkanocnych, które znalazły swoje miejsce w naszym domu.
Wielkanoc kojarzy mi się w wiosną (mimo aury za oknem....), z radością, z zielenią, żółcią, pastelami, kwiatami. Nasze ozdoby są w tym roku głównie zielone, żółte i różowe, ale nie tylko :)
Oto efekt :)
Wiosny za oknem i w sercach. Tego życzę Wam, kochani.
A.













poniedziałek, 7 marca 2016

Trzy magiczne słowa


Od dzieciństwa wpajano nam do głów słowa, których wypowiadanie miało mieć moc magiczną. Trzy proste, krótkie słowa. Niby nic. Ale ich używanie w dorosłym życiu już nie jest takie proste, oczywiste i magiczne. Zupełnie nie rozumiem dlaczego. Przecież powiedzieć komuś proszę, przepraszam czy dziękuję trwa raptem chwilę a ileż pozytywnych emocji może wywołać.  
Nierzadko zdarza się, że zostają one przez nas wypowiedziane bez użycia słów. Drobny gest, dobry uczynek, mały prezent znaczą tak samo wiele. Mimo, że te narzędzia nie są przez nas często używane skłamałby ten, który stwierdziłby, że niewiele dla niego znaczą.  Miło jest usłyszeć podziękowanie, przeprosiny czy prośbę. Ale miło jest też być po tej drugiej stronie. Wypowiadanie ich może być równie miłe. O ile nie milsze.
Nie tak dawno pisałam o ludziach, którzy pojawiają się w naszym życiu zupełnie nie przypadkiem.
W rożnych sytuacjach.
Końcówka zeszłego roku obfitowała w moim życiu w wielką huśtawkę uczuć i różnorodność przeżyć. Od euforii, radości, szczęścia, entuzjazmu aż po ból, smutek, rozpacz i poczucie niesprawiedliwości.... Nie będę wdawać się w szczegóły....jednak te negatywne targają mną do dnia dzisiejszego i będą gościć w mojej codzienności jeszcze przez długi czas.....niewykluczone, że już zawsze....
Muszę przyznać, że mimo ostatnich wydarzeń, mam w życiu dużo szczęścia. W kilku dziedzinach. Jedną z nich jest spotykanie na swojej życiowej drodze wielu cudownych ludzi. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że los w tym temacie jest dla mnie bardzo łaskawy. Przyjaciele Ci sami, niezawodni, od lat. Ale gdyby o Nich napisać powstałaby z tego książka kilkuczęściowa ;) Są - i za to jestem im bardzo wdzięczna. Są bardzo ważni. Najważniejsi. Od lat i na zawsze <3
Ale są tez ludzie, którzy przychodzą znienacka. Nie mogę powiedzieć, że przez przypadek. Bo nie wierzę w przypadki. Wierzę w los, przeznaczenie i karmę. I mam powody uważać, że Ją postawił na mojej drodze właśnie los. Że tak miało być. Że ktoś, gdzieś zdecydował, że bez Niej nie dam rady przejść najcięższego czasu w moim życiu. Moi najbliżsi byli i są dla mnie podporą, to jasne. Ale to z Nią przeżywałam pierwsze chwile "po", to z nią dzieliłam szpitalny pokój, to Ona widziała moje łzy, to Ona wyciągała mnie z łóżka, żebym nie leżała i nie gapiła się w sufit, to Ona powodowała, że nie myślałam o tym, co się stało i nawet o tym zapominałam bo rozśmieszała mnie do łez, chociaż z naszymi poszytymi wzdłuż i wszerz brzuchami nie było to łatwe, a nawet było bardzo trudne :) Robiła to wszystko mimo tego, że sama nie leżała tam bez powodu.....
Nie bardzo zdawałam sobie sprawy z tego ile to wszystko dla mnie znaczy, jak bardzo jest ważne, do momentu kiedy wróciłam do domu i przepłakałam dwa dni analizując to co się wydarzyło i próbując nie myśleć czy mogłam coś zrobić, żeby wszystko skończyło się inaczej.....Wtedy najbardziej doceniłam to co robiła. Że odciągała moje złe myśli....
Teraz, już prawie 3 miesiące później, nie ma dnia, żebym nie była Jej wdzięczna....za to, że Ją spotkałam a Ona po prostu była....tak po ludzku.....i swoim nastawieniem do życia, swoim poczuciem humoru, swoim optymizmem dodawała mi sił....
Oczywiście, wolałabym żebyśmy spotkały się w innych okolicznościach. Ale jestem przekonana, że sytuacji do spotkań poza szpitalem będzie mnóstwo. Była i jest dla mnie wsparciem. I mam nadzieję, że Ona czuje, że z mojej strony może liczyć na to samo. Że wie, że życzę Jej wszystkiego co najlepsze bo na to zasługuje. Bo takich ludzi jak Ona nie powinno spotykać nic złego i przykrego.
Wiem, że będzie dobrze, że przed nami jeszcze wiele wspólnych spotkań, kaw, telefonów i obiecanych grilli ;) I wiem, że Ty też to wiesz :)
Jestem z Tobą.
A to moje dzisiejsze "dziękuję" dla Ciebie.....Skromne, ale wprost z serca....
A.