środa, 13 stycznia 2016

Pracowity wieczór...

Każdy, tak myślę, ma jakiś sposób na stres. Na gorsze dni. Na dołki. Na sytuacje dalekie od idealnych. Dla mnie takim sposobem są malunki, pisanie wierszy, ostatnio szaleję z filcem. Biorąc pod uwagę to co działo się w moim życiu w czasie ostatnich miesięcy nasz dom powinien tonąć z obrazach, maskotkach i kartkach z wierszykami.... ;)
Dziś, z różnych względów, wolałam zbyt dużo nie rozmyślać i po zakończonym SpongeBobie zabrałam się za szycie AngryBirdsa...
Myślałam, że zrobię tylko wykrój ale jakoś tak szybko mi zeszło, że skończyłam :)
I o to efekt :)
Mam nadzieję, że Marcelkowi się spodoba :)
A.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz