Każdy, tak myślę, ma jakiś sposób na stres. Na gorsze dni. Na dołki. Na sytuacje dalekie od idealnych. Dla mnie takim sposobem są malunki, pisanie wierszy, ostatnio szaleję z filcem. Biorąc pod uwagę to co działo się w moim życiu w czasie ostatnich miesięcy nasz dom powinien tonąć z obrazach, maskotkach i kartkach z wierszykami.... ;)
Dziś, z różnych względów, wolałam zbyt dużo nie rozmyślać i po zakończonym SpongeBobie zabrałam się za szycie AngryBirdsa...
Myślałam, że zrobię tylko wykrój ale jakoś tak szybko mi zeszło, że skończyłam :)
I o to efekt :)
Mam nadzieję, że Marcelkowi się spodoba :)
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz